alchymista alchymista
201
BLOG

Doktryna swing-state

alchymista alchymista Polityka Obserwuj notkę 8

Trzeba wypracować antyrosyjską doktrynę "swing-state", państwa huśtającego się między Chinami a Ameryką. To jest warunek zachowania Niepodległości.

Wybory w Stanach Zjednoczonych, sytuacja w Polsce i zbliżający się nasz Dzień Niepodległości skłaniają do refleksji nad sposobem zachowania niezależności w warunkach presji wielkich mocarstw.

XIX-wieczna refleksja o geopolitycznej sytuacji Polski huśtała się pomiędzy dwoma skrajnymi biegunami: niemieckim (Studnicki) i rosyjskim (Dmowski). Istotnym jej uzupełnieniem okazała się idea jagiellońska Marszałka Piłsudskiego, której kontynuatorem był Lech Kaczyński.Idea jagiellońska opiera się na założeniu, że Europa Środkowa musi mówić jednym głosem, aby poszczególne państwa i państewka regionu mogły swobodnie realizować swoje interesy wobec wielkich mocarstw.Przeciwieństwem idei jagiellońskiej jest swego rodzaju „idea piastowska”, rozumiana raczej ironicznie jako zamknięcie się w swoim grajdołku i huśtanie się między Niemcami i Rosją, w imię źle rozumianego „egoizmu narodowego”.

Globalizm pokazuje jednak wyraźnie, że iPolska i państwa Europy Środkowej nie są skazane na Niemcy i Rosję. Rozgrywka toczy się przede wszystkim pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chińską Republiką Ludową.Jeśli jasno zdefiniujemy wroga, sojusznicy ukażą nam się sami. Jak do tej pory cywilizacyjnym i politycznym przeciwnikiem Polski była zawsze Rosja, a sojusz niemiecko-rosyjski to zły sen, który dręczył Marszałka Piłsudskiego do ostatnich chwil jego żywota. Obudźmy się z tego snu! Dzisiaj mamy możliwość wyboru!

Jagiełło pewnie nie zdawał sobie sprawy, że najlepszym sojusznikiem jagiellońskiego mocarstwa są Chiny rządzone przez dynastię Ming.To dzięki odrodzeniu rodzimej dynastii w Chinach, obszar panowania mongolskiego się skurczył, mongolskie hordy osłabły, Litwa się rozrosła na tyle, że stała się atrakcyjnym partnerem dla Polski.Stany Zjednoczone jeszcze wtedy nie istniały, a jeśliby Wenecję traktować za ich „poprzednie wcielenie”, to Władysław Warneńczyk przekonał się na własnej skórze jak zdradliwy potrafi to być sojusznik. Gdy Polacy prosili o pomoc w wojnie z Turcją – którą Wenecja sprowokowała – wenecki senat odparłOramus vos, Polones(Modlimy się za was, Polacy). Przy całej sympatii dla republikańskiej wielkości Stanów Zjednoczonych trzeba mieć jednak na uwadze własne interesy.Dziwne, że stopniowy upadek I RP i wzrost potęgi księstwa moskiewskiego – nowego wcieleniapax mongolica- zbiega się w czasie ze stopniowym upadkiem dynastii Ming, czyli z latami 40. XVII wieku.Wtedy to Mandżurowie zaczęli się w Chinach rozpychać, aż w końcu zawładnęli nimi niepodzielnie i stopniowo doprowadzili Chińczyków do cywilizacyjnego upadku. Drastycznie podupadł prestiż międzynarodowy państwa chińskiego, czego finałem były okrutne rządy komunistów, które niestety trwają do dzisiaj. Niewykluczone jednak, że to się zmieni... Tak czy owak ustrojowa „tajwanizacja” komunistycznych Chin (np. dopuszczenie Kuomintangu do udziału w wyborach na kontynencie) leży w naszym najgłębszym interesie. Dzisiaj jeszcze wydaje się to „niemożliwe”. Ale jutro...

Faktem jest, że potencjalnie mamy dwóch sojuszników – Amerykę i Chiny. Jak należy zatem postępować? Moim zdaniemtrzeba wypracować antyrosyjską doktrynęswing-state,państwa huśtającego się między Chinami a Ameryką. Kluczowa jest obserwacja postawy Rosji, za którą to postawą powinniśmy podążać jak zły cień. Jeśli Rosja w jakiejś sprawie opowie się za Chinami – powinniśmy natychmiast stawać po stronie Ameryki, nawet jeśli chwilowo zagrażałoby to naszym pomniejszym interesom. Jeśli zaś Rosja opowiadałaby się po stronie Ameryki, powinniśmy natychmiast startować do Chińczyków z ofertą współpracy, nawet gdyby miały na tym ucierpieć chwilowo relacje z Ameryką.Pamiętajmy, że Amerykanie i tak traktują nasze państwo jako „swingujące” pomiędzy Rosją a Zachodem, a jeszcze na początku lat 90. byliśmy oceniani jako „friendly-enemy” (przyjazny przeciwnik). Zresztą sama sytuacja po katastrofie smoleńskiej pokazała ile jesteśmy warci jako rzekomo „najlepszy sojusznik Ameryki”. Obecnie swingujemy między marksistami z Zachodu a sowietami ze Wschodu. Postarajmy się swingować na poważnie: między Chinami a Ameryką. Czas pokaże, który z tych sojuszników przedstawi nam lepszą ofertę.

Prowadzenie antyrosyjskiej politykiswing-statewymaga oczywiście żelaznych nerwów, takich, jakie miał Lech Kaczyński. Należy się liczyć z tym, że naszym dwóm sojusznikom będziemy dawać stałe powody do irytacji. Rosjanie też nie będą nam ułatwiać tej polityki. Każdy polski polityk, który będzie działał w myśl antyrosyjskiej doktrynyswing-state, musi się liczyć z tym, że na pokładzie jego samolotu znajdzie się bomba made in GRU. Dlatego też doktrynaswing-statemusi być wryta w umysły całego narodu.Trzeba pracować nad tym, aby przeciwnik miał świadomość, że obojętnie kto w Polsce władzę obejmie po kolejnym „zamachu smoleńskim”, antyrosyjska doktrynaswing-statebędzie utrzymana.Czeka nas wielka praca nad świadomością naszego Narodu. No i co tu dużo mówić: uczmy się Chińskiego!

Jakub Brodacki

alchymista
O mnie alchymista

Polecam: http://herbarz.alchymista.pl, http://smolenscium.alchymista.pl, http://proluz.wordpress.com, http://ifikles.wordpress.com, http://podstrzechy.alchymista.pl Publikuję najczęściej na blog-n-roll.pl, można mnie spotkać (o zgrozo) na gab.com i minds.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka